III Nocny Maraton Świętojański
Gdynia, 21.06.2008
W biegu wystartowałem „z bomby” – możliwość startu pojawiła się w czwartek wieczorem. W piątek po pracy wpłaciłem wpisowe i odebrałem pakiet startowy. W siatce głównego sponsora – NEW BALANCE znalazły się: katalog sponsora, płyta CD z ofertą sponsora, napój izotoniczny, pamiątkowa koszulka, talon na piwo, zupkę i pasta party, kilka broszurek reklamowych z innych biegów. Standard. Oczywiście 50 zł kaucji za chipa…
O 21.30 przebieram się, zdaję ciuchy do przechowania i delikatnie się rozgrzewam – nie za bardzo mi wychodzi, bo co chwilkę wpadam na kogoś znajomego i z rozgrzewki robią się pogaduchy. Pogoda idealna: lekki wiaterek od morza, temperatura w okolicy 12 st., brak słońca…
21:59 strzał z armaty i uczestnicy 3 biegów – prawie 600 osób ruszają na trasę. Włączam MP-3 i gnam przed siebie – założenie proste: do 10 km ostro ciągnąć a potem zobaczymy… Trasa jest inna niż w zeszłym roku – szybsza i mniej nużąca – i co najważniejsze biegnie się szeroką ulicą i nie ma nawrotów na agrafkach. Biegnie mi się bardzo szybko – mam wrażenie, że zbyt szybko – kiedy obok siebie biegną 3 różne dystany (10, 21, 42 km) trudno oszacować tempo, zwłaszcza gdy trasa oznaczona jest tylko co 5 km… Na szczęście organizator pomyślał o półmaratończykach i ok. 500 m przed metą można było zobaczyć tablicę z oznaczeniem 21,097. Do przebiegnięcia 5 pętli. Wszystko idzie gładko i równo – muzyka w uszach dobrze zapodaje, stopy równo klepią asfalt, mięśnie się nie skarżą – nawet na dość stromym podbiegu przed końcówką każdej pętli. Po półmetku czuję się świetnie – przyspieszam, ale przez pierwszą agrafkę nie mogę dobrze obliczyć czasu poszczególnych okrążeń – przyspieszałem minimalnie po każdym. Zaraz za podbiegiem każdego „kółka” punkt odżywczy – podobno woda i izotoniki – chyba mam pecha, bo za każdym razem łapałem wodę…
Czas szybko mija i nadal biegnie się super, na ostatnim okrążeniu muszę się jednak na chwile stanąć i zawiązać buta – tracę kilka sekund, ale zaraz je odzyskuję… Meta zbliża się i wiem że będzie niezły czas, pod górkę jest prawie sprint byle do tabliczki 21,097… mijając ją zatrzymuję swój stoper, przechodzę w trucht – te nadplanowe 500 m jakoś mnie już nie interesuje – swój dystans przebiegłem w niezłym czasie…
Bieg tak jak w ubiegłym roku nie był „mocno obstawiony”. Wyniki są dalekie od tych jakie uzyskują zawodnicy na połówce w Warszawie czy Pile.
Z czasem: 1:42:46 zostałem sklasyfikowany na 46 pozycji w klasyfikacji generalnej na dystansie 21:653m
Na plus:
– nowa ciekawsza trasa
– fajne materiały promocyjne
– piwo, zupa, makaron
– fantastyczna pogoda
– dobre zabezpieczenie trasy przez służby porządkowe
Na minus:
– kiepskie oznaczenie trasy (km)
– niestandardowe dystanse biegu
– kiepska organizacja punktów odżywczych
Czarek Marczak
HKS HADES