Nocek 2013
W ramach weekendowego długiego wybiegania wybrałem się 23 listopada na Nocne Zawody na Orientację „NOCEK” w Hucie Palędzkiej koło Trzemeszna. Forma zawodów jest dość nietypowa, tzn. dostajemy mapę z zaznaczonymi trzema głównymi punktami oraz mnóstwem punktów dodatkowych, lecz w terenie znajduje się tylko część.
Pierwszy nasz punkt to jeden z tych głównych, na którym dowiadujemy się o następnych w jego okolicy. Po ich odnalezieniu „lecimy” na następny główny i tam mamy informację o kolejnych. Do ostatniego punktu nie wiemy ile jeszcze mamy do zaliczenia. Organizator wspomniał tylko, że najlepszy wariant ma ok 30km. Dodatkowym utrudnieniem była czarno-biała mapa. Na starcie stanęło około 70 osób, ale regulamin dopuszczał udział zarówno pojedynczych zawodników jak i zespoły wieloosobowe. Po krótkiej odprawie i wytłumaczeniu o zasadach zaliczania punktów, ostatecznie wystartowało 33 ekipy w 2 minutowych odstępach. Wystartowałem jako jeden z ostatnich o 18.44, więc większość osób miałem przed sobą. Na pierwszy główny punkt „A” biegnę asfaltem, po drodze mijam czterech piechurów, którzy stwierdzili, że mają limit 12 godzin to go w pełni wykorzystają. Po około 1 km odbijam w leśną drogę i tu już zaczyna się coś nie zgadzać.
Wyciągam kompas i próbuje zlokalizować się na mapie. Generalnie minęło około 10 minut biegania po leśnych ścieżkach i dopiero „wbiłem” się w mapę. Mocno obiegowym wariantem zaliczam „A”, gdzie dowiaduję się o kolejnych pięciu punktach. Od tego momentu wszystko idzie (biegnie) idealnie. Po drodze (chyba na PK35) okazuje się, że jeszcze jest do zaliczenia jeden dodatkowy. Szybko zaliczam pętlę „A” z sześcioma punktami i biegnę do głównego „D” (organizator chyba gdzieś na drodze tworzenia mapy zapomniała o „C”). Przed nim stało parę osób, więc jak zwierzyna za światłem pognałem w tym kierunku, a nie był zbyt łatwy. Na „D” dowiaduję się o kolejnych pięciu i po ustaleniu swojej strategii zaliczania, lecę dalej. Na jednym z punktów dowiaduje się dodatkowo o jeszcze jednym, gdzie muszę odbić od najlepszej linii przebiegu. A z niego to już długi przebieg na „B”. Po drodze zerkam na przebyty dystans, a tu 21km w 2 godziny i 18 minut ? myślę sobie – szybko.
Zastanawiam się czy do końca dam radę w takim tempie, ale do mety już tylko ok 10km, więc nie powinno być źle. Powinienem się zmieścić w 3,5 godziny od startu. Na „B” informacja tylko o czterech punktach, to po drodze pewnie będzie info o kolejnych dwóch, więc taktyka była taka aby zaliczyć najpierw ten najdalszy. Na nim nic nie było, więc do kolejnego, a tu też nic. Na następnym też nic. Został teoretycznie ostatni i coś jeszcze, ale co. Dobiegam, a tu nic. Więc został tylko dobieg do mety, gdzie wpadam równo po 3,5 godzinie. Na mecie pusto, nie ma nikogo, a zawodnicy wybiegający za mną raczej „chodzący” niż biegający, więc zwycięstwo.
Pogadałem jeszcze z organizatorem o trasie, przebrałem się i zbieram się do domu. Zanim wyjechałem na mecie pojawił się Artur Bednarek, ale musiał czekać na innych bo startował jako jeden z pierwszych. Jak się później okazało to zajął jednak drugie miejsce. Podsumowując to zawody bardzo udane. Noga „podawała”, a PK też przede mną się nie chowały. Całość złożyła się na 31 km w 3,5 godziny na orientację w nocy. Ciekawa forma zawodów, godna polecenia, choć jakość map pozostawiają wiele do życzenia. pozdrawiam Piotr
Komentarze