TNFAT 2006
Jako ze w ten jakże piękny weekend pozostało mi siedzenie na tyłku w domu, wcinanie
antybiotyków i oglądanie meczów, oraz śledzenie poczynań Tomusia i Kamila na Bieliku,
postanowiłem w zwiazku z tym wolny czas wykorzystać na napisanie relacji z TNFATOdrazu chcę wyjaśnić ze nieco naiwny styl, wynika z faktu ze najprawdopodobniej
moje wypociny znajdą sie gazecie ratajskiej – czyli artykuł ma nieco komercyjny
charakter, ale mam nadzieję, że w wolnej chwili bedzie wam sie miło czytac
Swoją drogą jest szansa ze czytając ta relacje poczujecie choć przez chwile z czym
teraz walczą chłopacy na Bieliku
The North Face Adveture Trophy, czyli Mistrzostwa Polski w Adventure Race w wydaniu ratajskich harcerzy
Advenutre Race ? cóż to takiego? W dosłownym tłumaczeniu Rajd Przygodowy, choć w Polsce można się spotkać z określeniem Ekstremalny Rajd Przygodowy. Dyscyplina sięga swoimi korzeniami, do triathlonu, a w szczególności do jej najbardziej ekstremalnego wydania, czyli Iron Man, gdzie zawodnicy mają do pokonania 3,8 km pływania, następnie 180km rowerem, by w końcu przebiec maraton, czyli 42,195 km. Jednak zawody Adventure Race nie mieszczą się w tak wąskich ramach, a dobór konkurencji i dyscyplin związany jest z regionem świata, w którym są rozgrywane. W Polsce najpopularniejsze konkurencje to rower górski, (MTB) który niejako jest koronną dyscypliną, ponadto bieg i pływanie kajakiem, coraz częściej można się spotkać z pływaniem, oraz rolkami. Specyfiką tych zawodów, a zarazem cechą charakteryzującą Adventure Race jest fakt, że trasy sięgają kilkuset kilometrów zazwyczaj ok. 200, choć i zdarzają się trasy 400km, co ma wpływ na czas trwania rajdu, najdłuższe zawody sięgają prawie tygodnia, a przeciętne zawody to 2-3 dni ścigania non stop, kolejną cecha charakterystyczną jest fakt ze trasa rajdu wyznaczona jest na mapie punktami kontrolnymi (PK) a jej przebieg ustalany jest przez uczestników i tak naprawdę jest czynnikiem decydującym o szybkości pokonania trasy. Pikanterii tego typu zawodom dodają zadania specjalne, ? czyli wszelkiego rodzaju, mosty linowe, tyrolki – zjazdy na linie, oraz wspinaczka skałkowa, ? czyli ogólnie rzecz ujmując techniki linowe. Kolejna i równie ważna cecha charakteryzująca tą jedną z najtrudniejszych dyscyplin na świecie jest fakt, że zespoły są czteroosobowe a minimum jednym członkiem zespołu musi być kobieta. W Polsce ze względu na dość niską popularność tej dyscypliny np. w stosunku do Europy zachodniej czy tez Stanów Zjednoczonych, lub Australii dopuszcza się start par dwójkowych, bez względu na płeć zawodników. Na naszym lokalnym podwórku najlepsze rajdy to Bergson Winter Chalennge ? Zimowy Rajd Ekstremalny, Rajd Orła Bielika, oraz The North Face Adventure Trophy ? ten ostatni ze względu na bardzo dobrą organizacje, wysoką jakość zawodów, oraz trudność trasy został obwołany Mistrzostwami Polski i właśnie na te zawody postanowiliśmy się wybrać.
Będąc członkami Harcerskiego Klubu Sportowego ?Hades? działającego na terenie Rataj już od dłuższego czasu pokonujemy granice własnych możliwości startując np. w Maratonie Poznańskim, lub innych lokalnych biegach na orientacje, ponadto regularnie uczęszczamy na basen, oraz ściankę wspinaczkową, połączenie tych dyscyplin skusiło nas do startu w tak trudnych zawodach, jakimi są The North Face Adventure Trophy, które zostały zorganizowane w długi weekend majowy od 28.04 do 03.05. 2006 w stolicy polskich gór, czyli Zakopanem a docelowo w Tatrach.
Bardzo ważnym czynnikiem w tej dyscyplinie jest pozyskanie sponsora, który w jakimś stopniu lub całkowicie sfinansuje opłaty startowe, które do tanich niestety nie należą, oraz zaopatrzy zespół w niezbędny sprzęt outdoorowy, czyli profesjonalną odzież, obuwie, osprzęt rowerowy, wiosła do kajaka, a na sportowych odżywkach kończąc, nam udało pozyskać się takiego sponsora ? firmę Anpol Poznań i pod nazwą HKS HADES ANPOL POZNAŃ w składzie Konrad Rochowski i Bartosz Bartkowiak wyruszyliśmy z Poznania gdzie po całodniowej trasie pokonując korki na ?Zakopiance? dotarliśmy do Zakopanego. Bazą rajdu był ?Camping pod Krokwią?, na którym to uczestnicy mieli do dyspozycji domki campingowe oraz pole namiotowe, gdzie mogli odpocząć i zregenerować się przed startem i po powrocie z kilkudniowej trasy.
Podczas zawodów zawodnicy mieli do wyboru dwie trasy: Masters dla zawodowców ok. 320 km i 220km dla amatorów, jako osoby, które dopiero zaczynają swoja przygodę z Adventure Racing zdecydowaliśmy się na udział w trasie krótszej. Nasza trasa była podzielona na następujące etapy:
I etap – 5km bieg na orientacje po Zakopanem, II etap – 30 km trekking wysokogórski, III etap to 80km MTB ? rower górski, IV etap ? 20km kajakiem, następnie etap V – trekking ok. 35 km, i trasa kończyła się VI etapem rowerowym długości 50km, a wszystko z malowniczych terenach Tatr, Gorcy i Pienin.
Dodam, że na trasie Masters do rywalizacji stanęło 26 czteroosobowych zespołów z kobietą w składzie, w tym czołowe zespoły z Europy oraz ponad sześćdziesiąt dwuosobowych zespołów amatorskich, na której pojawili się również goście z zagranicy, jako ze mieliśmy za sobą już pierwsze starty w zawodach typu Adventure Race postanowiliśmy ze prócz podstawowego celu, jakim jest ukończenie zawodów będzie uzyskanie jak najwyższej lokaty ? jak damy radę to nawet pierwsza dziesiątka.
Start zawodów przypadł na 29.04 2006 o godzinie 10.00 w Zakopanem, a I etap Biegu na Orientacje pokonaliśmy w dość sympatycznym nastroju, który notabene rozegrany został bardziej w celach komercyjnych, i w sumie był to etap bardzo widowiskowy dla mieszkańców Zakopanego i odwiedzających w tym czasie popularny Zakopiec turystów z całej Polski.
Prawdziwa ostra rywalizacja na trasie rozpoczęła się dopiero na II etapie, czyli, podczas trekkingu wysokogórskiego i tu niestety w naszym zespole pojawił się już pierwszy kryzys, związany z pokonaniem różnicy 1000m wzniesień i to spowodowało ze już od początku rajdu uplasowaliśmy się ok. 30 miejsca w stawce 60 zespołów. Trasa trekkingu wiodła przez tak malownicze tereny jak: Przełęcz pod Kopą Kondracką, Kasprowy Wierch, Schronisko Murowaniec, etap kończył się w bazie zawodów, w której mieliśmy do pokonania park linowy ? było to pierwsze zadanie specjalne. Na tzw. ?przepaku? przebraliśmy się uzupełniliśmy zapasy jedzenia i picia i ruszyliśmy na III etap, czyli ponad 80 km ścigania rowerem po górach, a tym razem areną zmagań były Gorce. Etap przypadał na noc, mieliśmy w związku z tym sporą dawkę wrażeń związanych z nocnymi zjazdami, uzyskiwane prędkości były dla mnie dosyć przerażające, ale po którymś z kolei zjeździe, bariera psychiczna pękła i potrafiliśmy cieszyć się trasą. Problemy zaczęły się, gdy trzeba było wjechać na górkę by zaliczyć punkt kontrolny, przelaliśmy litry potu żeby się dostać na szczyt, punktem kulminacyjnym była góra Lubań, na którą prowadziła trasa, jakiej nie spodziewali się nawet doświadczeni zawodnicy. Początkowo, błoto i zbyt ostry kąt nie pozwalały na jazdę rowerem, a im wyżej tym kamienie, powalone drzewa i droga zamieniająca się w strumień uniemożliwiała nawet prowadzenie roweru, zazwyczaj kończyło się tym ze niektóre odcinki pokonywaliśmy niosąc rower na plecach. Odcinek był bardzo wyczerpujący i straciliśmy bardzo dużo sił, dlatego z ulgą przyjęliśmy fakt ze etap ten powoli zbliżał się do końca, musieliśmy jeszcze tylko pokonać drugie zadanie specjalne, które mieściło się w wysokim na 60 m skalnym wąwozie. Tym razem nasze zadanie polegało na tym, że jedna z osób miała do pokonania most linowy, a druga ściankę wspinaczkową. Pomimo wyczerpania etapem rowerowym zadanie poszło nam gładko i do końca etapu dojechaliśmy z uśmiechami na twarzy, etap rowerowy kończył się ?Strefą zmian? nazywanej często ?przepakiem? w bardzo malowniczym miejscu nieopodal Zamku w Niedzicy, nad jeziorem czorsztyńskim, nad którym to czekał nas kolejny etap, tym razem 20 km kajakiem. Zanim jednak wypłynęliśmy w dalszą trasę chwilę się przespaliśmy, oraz porządnie najedliśmy ? w tym miejscu organizator zapewniał ciepły posiłek, a jako, że mijała właśnie 24 godzina zawodów chwilowy odpoczynek był wskazany, tak, więc po krótkiej regeneracji ruszyliśmy na kajaki. I tu niestety czekała nas dalsza mordęga, gdyż, jeśli chodzi o bieganie i rower to nie ukrywam, że w ciągu roku poświęcamy dosyć sporo czasu na trening, czego niestety nie mogliśmy powiedzieć o kajaku.
Nawigacja na kajaku minimalnie różni się od tej podczas biegu, czy jazdy rowerem, ale jakiś poważniejszych problemów nie mieliśmy, natomiast bardzo duże braki mieliśmy w przygotowaniu kondycyjnym i dystans 20 km, który mieliśmy do pokonania dał nam ostro w kość. Nie pomagały nam też warunki pogodowe, i duża fala na jeziorze kilka razy o mało, co by nas wywróciła, na szczęście udało nam się przebrnąć przez ten etap o suchej nitce, a na kolejny V etap trekkingowy ruszyliśmy po szybkim przepaku, tym razem czekało nas 35 km po Pieninach, i tak jak na etap udało nam się szybko wystartować, tak sam etap okazał się dla nas najgorszy, niestety, ale nadchodziła nieubłaganie druga noc ścigania a my mieliśmy za sobą jedynie ok. 40 minut snu, początek trekkingu nawet poszedł nam sprawnie niestety im bliżej okolic Trzech Koron tym brak snu dawał nam się we znaki a mijające ściany skalne były sygnałem, że warto się przespać ok. 15 minut, gdyż nasze reakcje były bardzo spowolnione a niebezpieczeństwo niezauważenia przepaści duża, wszak dookoła panowały egipskie ciemności. Piętnasto minutowa drzemka pod ?chmurkami? okazała się pomocna, ale tylko na chwile, gdyż po minięciu niebezpiecznego rejonu Trzech Koron znowu dopadła nas senność, na skraju wyczerpania. Powoli zbliżaliśmy się do kolejnego zadania specjalnego ? most linowy długości 130 metrów. Obawiając się trudnego zadania postanowiliśmy przespać się kolejne 15 minut licząc ze tym razem wrócą nam siły. Owszem siły wróciły, ale tylko na wykonanie zadania specjalnego, które okazało się bardzo wyczerpujące fizycznie, dlatego po jego wykonaniu i krótkim przemarszu postanowiliśmy się przespać ok. 60 minut. Zamiast budzika w komórce obudził mnie świt, który szybko postawił nas na nogi ? pospaliśmy z 15 minut dłużej niż planowaliśmy, dlatego szybko ruszyliśmy w trasę. Po pokonaniu kolejnych punktów kontrolnych zbliżaliśmy się do ostatniego czwartego zadania specjalnego, czyli zjazdu na linie przez Dunajec ? tzw. tyrolka. Niestety organizatorzy ze względu na trudne warunki trasy (zawodnicy pokonywali ją wolniej, niż organizatorzy zakładali), trasa została skrócona i nie musieliśmy pokonywać Dunajca zjazdem po linie, przyznam, że troszkę byłem zawiedziony decyzją organizatorów gdyż nie miałem okazji zjeżdżać tyrolką w tak pięknym miejscu, jakim są skalne brzegi Dunajca. Nie pozostało nam nic innego jak dotarcie do strefy zmian i wyruszenie na ostatni etap, czyli rowery MTB ok. 50 km, była to trasa z Niedzicy do Zakopanego i zależało nam żeby zakończyć zawody jeszcze ?za jasnego?, gdyż troszkę się obawialiśmy trzeciej nieprzespanej nocy z rzędu, niestety na tym etapie mieliśmy problemy ze sprzętem, czyli złapaliśmy dwa razy przysłowiową ?panę?, oraz pojawiły się problemy z łańcuchem. Specyfiką zawodów Adventure Racing jest również to, że nie można korzystać ze zorganizowanej pomocy i wszelkie naprawy roweru należy dokonać we własnym zakresie. Na szczęście z wszystkimi usterkami sobie poradziliśmy, jednak strata czasowa, jaką mieliśmy od początku zawodów w tym momencie tylko się powiększyła i ostatni etap kończyliśmy już o zmroku. Wyczerpani, zmarznięci i głodni po dwóch i pół dobach ścigania dotarliśmy do mety, nie będę ukrywał, że ukończenie takich zawodów dostarcza niesamowitych wrażeń, euforii i szczęścia. Niestety nie każdemu było dane przekroczyć linię mety. Zawody ukończyła niecała połowa naszej trasy, czyli ok. 30 zespołów, my zajęliśmy 25 miejsce, które dla nas, debiutantów w tej imprezie było bardzo dobre i jesteśmy z niego zadowoleni, gdyż przypomnę ze w zawodach brało udział wiele europejskich zespołów.
Następnego dnia odbyło się wręczenie nagród, myślę, że miły jest fakt, że na obu trasach pierwsze trzy miejsca zdobyły polskie zespoły, i tak na trasie Masters I m-ce przypadło najlepszemu polskiemu zespołowi, czyli Speleo, który aktualnie jest 13 drużyną świata, II m-ce, dla Salomon Adventure Team, a III m-ce dla Poldim Salomon Navigator, na naszej trasie zwyciężył Komandor Team Kraków, II m-ce dla Entre.pl team, a III m-ce dla reprezentantów serwisu internetowego Napieraj.pl
Zawody zakończyły się wspólnym bankietem wszystkich zawodników i organizatorów i w przyjaznej atmosferze następnego dnia wszyscy rozjechali się do swoich domów, planując oczywiście kolejne starty w zawodach typu Adventure Race
Bartosz Bartkowiak